To się czyta!

To się czyta!

“Pamiętnik przetrwania”

Rzecz dzieje się w postapokaliptycznym świecie. Lessing zaciera granice rozpoznawalności tego, co istnieje – przyszłość już istnieje, bo nie wiadomo, kiedy “to” nadeszło: “(…) tak naprawdę nie ma ‘odpowiedniego’ momentu, który – wtedy lub teraz – wyznaczałby początek ‘tego’ ” (s.211). Nadeszły “te” czasy, ale przed “tymi” czasami było “normalnie”, dzieci chodziły do szkoły, a teraz organizują się w bandy, tworzą klany, które walczą o wpływy na dzielnicy.

Historia nie ma sensu, istnieją tylko momenty, ale też nie wiemy, czy i kiedy się wydarzyły. Rozmontowana społeczność zaczyna się odradzać, bohaterka wydaje się być zaskoczona odkryciem, że to te hordy dzieciaków tworzą nowe społeczności. Ewolucyjnie jesteśmy przymuszeni do odbudowywania ciągle na nowo społecznych więzów, które i tak zawsze jakieś “to” pozrywa. I dobrze, bo wtedy można obserwować “to”, co jest naprawdę ważne.
.
A ważne nie są te wszystkie walki o rzecz, bo każdy przedmiot przestaje mieć jakąkolwiek wartość – wszystkie te pralki, suszarki, telewizory stają się śmieciem, który można ukraść, ale nie wiadomo po co. Nie chodzi o to, że jedzenie w tym świecie jest ważniejsze, chodzi o to, że cały ten system posiadania rzeczy przestał istnieć, nie ma już wartości – ani rynkowej, ani osobistej. Nie ma już „twoje” i „moje”.
.
Bohaterka wydaje się być na ten nowy stan rzeczy obojętna, zajmuje ją dziewczynka, która nagle pojawiła się w jej salonie wraz ze zwierzęciem, które trochę jest kotem a trochę psem („paskudny żółty stwór”). Wszystko się wokół nas rozpadnie, ale to, co się właśnie rozpada jest przecież nieistotne, bo rozpada się świat, w którym i tak nic nie miało wartości, po co się więc tym zajmować? Taki świat rodzi się najłatwiej i najszybciej. Gorzej z tym drugim – przywiązaniem do innej istoty. Oby Lessing miała rację, że rozmontowanie kapitalizmu i świata rzeczy pokaże, w jak pokracznym systemie społecznym żyjemy.
.

Poleca Jarek

Czytelnik Książnicy Stargardzkiej