366. Szczeciński (nie)codziennik medialny

366. Szczeciński (nie)codziennik medialny

Paulina Olechowska

Książnica Pomorska w Szczecinie, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2024, tom 1: str. 326, tom 2: str. 346

ISBN 978–83–7972–828‑2

ISBN 978–83–64070–85‑3 (Książnica Pomorska)

Na okładce drugiego tomu książki czytamy, że jej autorka, medioznawczyni, badaczka prasy regionalnej i lokalnej XX i XXI wieku, społecznej historii mediów, systemów medialnych i komunikacji politycznej, adiunkt w Instytucie Nowych Mediów Uniwersytetu Szczecińskiego, opublikowała dotychczas m.in. ponad osiemdziesiąt artykułów naukowych i cztery monografie. Na okładce pierwszego tomu tej samej książki troje utytułowanych recenzentów wystawia „Szczecińskiemu (nie)codziennikowi” opinie bardzo pozytywne. 

Prof. dr hab. Ryszard Kowalczyk, kierownik Zakładu Dziennikarstwa UAM, pisze, że jest to praca „o walorach (…) naukowych (…) i popularnonaukowych”, systematyzuje wiedzę o przeobrażeniach szczecińskich mediów, podejmuje trud „zarysowania złożonego sposobu medialnego obrazowania rzeczywistości” w epokach Polski Ludowej i III RP. Według prof. dr hab. Urszuli Doliwy, kierującej Katedrą Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, autorka (nie)codziennika, łączącego „precyzję i znakomitą dokumentację faktów z nutką lokalnego kolorytu”, podjęła „próbę syntetycznego przedstawienia
historii dziennikarstwa i mediów szczecińskich (…) w unikatowej formie kalendarza”, a jej „znakomicie podane” opracowanie, od którego „trudno się (…) oderwać”, „stanowi cenne źródło wiedzy i inspiracji”. Zdaniem dr. hab. Krzysztofa Wasilewskiego, profesora Politechniki Koszalińskiej, m.in. kierownika Katedry Studiów Regionalnych i Europejskich, „książka jawi się jako kompendium wiedzy o szczecińskich mediach i ich pracownikach” i „tym samym stanowi podstawowe źródło informacji dla studentów i badaczy, zwłaszcza zaś dla samych dziennikarzy, którzy na co dzień tworzą medialną kronikę Szczecina”.

*

(Nie)codziennik dotyczy lat 1945–2022. Można go czytać w dowolnej chwili, od początku do końca (i na odwrót), otwierając na konkretnej lub przypadkowej dacie (stronie), czy też wyszukując w spisie treści konkretne tematy, tytuły, nazwy. Nie jest to bowiem typowa monografia o losach mediów, opisująca procesy, genezy i zmiany, lecz (nie)codziennik, a więc coś, co jest inne i niesztampowe, jak np. organizowane od kilkunastu lat (nie)kongresy kultury.

Rok ma dwanaście miesięcy i na tyle rozdziałów została podzielona książka, liczy 366 dni (przestępny), dlatego też tyle jest w niej podrozdziałów. Pod każdą datą dzienną autorka zamieszcza znalezione przez siebie w różnych latach, mediach i opracowaniach informacje o wydarzeniach bądź to politycznych, społecznych, bądź kulturalnych, tudzież innych, które w konkretnym dniu ją zainteresowały, bywa, że anegdotę. Informacje obudowuje kontekstami, skojarzeniami, komentarzami. Wybór i wydarzeń, i skojarzeń jest dość subiektywny, w każdym razie na tyle różnorodny (aż po zaskakujące kontrasty jak w odcinkowej powieści szpiegowskiej, bądź romansie), że całość układa się w ciekawą lekturę. Na końcu książki są wykazy: użytych w niej skrótów, opisanych mediów, osób, instytucji, miejsc i wydarzeń. Jest też dość obszerna bibliografia oraz lista nazwisk nie tylko dziennikarzy, z którymi konsultowała się Paulina Olechowska.

„(Nie)codziennik”, w który włożyła wiele trudu, to książka w zamyśle popularna. Jeśli zainteresuje Czytelników, spełni swoje zadanie. Tym, którzy nie znają dziejów szczecińskich mediów (czy ktoś je zna?), może dać pożyteczną wiedzę o wielości inicjatyw i tytułów. Może też na tyle ich zaniepokoić, że dalszych informacji będą szukać na własną rękę. Czy znajdą? 

Jedną z jej zalet jest uświadomienie braku syntetycznych opracowań o szczecińskich mediach. (Czy podobnie jest w całej Polsce?). Z tego powodu (nie)codziennik stanie się… podstawowym źródłem wiedzy. Gdyby bowiem serio myśleć o opracowaniu kompendium historii szczecińskich mediów, trzeba by powołać interdyscyplinarny zespół badaczy. Czy mógłby powstać w wyobrażalnym czasie? Cóż, w razie czego w sukurs niebawem będzie mogła przyjść sztuczna Inteligencja.