CÓRKA TAŃCZY
CÓRKA TAŃCZY
Jakub Belina-Brzozowski
Biuro Literackie, Kołobrzeg 2024, rysunki: Julita Koźmin, str. 60. ISBN 978–83–67706–47‑6
Dziś, w epoce nadmiaru słów, dobrze jest czytać poezję. Dobry wiersz szanuje słowo. W niewielu wersach zawiera maksimum znaczeń.
Biuro Literackie Kołobrzeg opublikowało debiutancki tom wierszy Jakuba Beliny-Brzozowskiego córka tańczy, który niewiele wcześniej przyniósł mu, warszawianinowi z zamieszkania, a szczecinianinowi z urodzenia, miano laureata kołobrzeskiego projektu „Połów”. Wiersze w książce są oszczędne w słowa.
W szczególnie trudnych miejscach świata Jakub Belina-Brzozowski angażuje się w działania Polskiej Akcji Humanitarnej. W górach Nepalu, przez które przeszło potężne trzęsienie ziemi, pomagał tybetańskim uchodźcom. Poznawał ich życie, biografie, język, filozofię, buddyzm zen – to jest w jego wierszach. Z Polską Misją Medyczną pracował wśród mieszkańców Strefy Gazy, ogarniętej od 7 października 2023 roku ponurą wojną. Pomiędzy słowami nietrudno znaleźć echa tych wydarzeń.
Belina-Brzozowski nie zakłada masek i osłon. Jego wiersze są jak krótkie notki z przeżyć, przemyśleń, niepokojów, albo też jak nie mniej dramatyczne milczenie o nich. Doświadczenia zebrane w świecie przeplatają się tu z domowymi, rodzinnymi, prywatnymi, cywilizacyjne z egzystencjalnymi. Bohater jakby stał w otwartych drzwiach, na granicy światła i cienia, przeszłości i przyszłości, narodzin i śmierci. Dopóki żyje, w świecie, którego doświadcza, nic nie jest jednoznaczne, czarno-białe. Jednoznaczne są tylko „worki na ciała czarne” – czytamy w wierszu „listopad 20–23”. W pełnym tragizmu utworze „atlas” sugestywnie opisuje wojnę, która zawsze niszczy człowieka: „stoisz// z wysiłku ślepniesz/ jak żwir/ kruszysz kręgosłup// próbujesz utrzymać// siebie”. Czy tam, gdzie ziemia bujnie rodzi owoce, można „polubić brzoskwinie/ ociekać nimi/ na brodzie i piersiach// kleić się na oczach ludzi” i jednocześnie „mówić w telewizji:// Izrael ma prawo mordować cywili/ Hamas ma prawo mordować cywili”?
Poruszające są w tym tomiku spostrzeżenia o prawdziwej miłości, będącej jak „gra bez świadków i celów”, co jest jakże inne od powszechnych gier, które muszą mieć cel: konfrontację, sukces, pokonanie przeciwnika, bo bez nich nie istnieją. Muszą mieć świadków. W książce są wiersze o niezbędnej i nam, i światu, a „wypędzanej ze świata” czułości, wadze dotyku, słów, ciszy, zdaniach wypowiadanych tak, by ludzi nie dzieliły.
Warto czekać na kolejne książki Jakuba Beliny-Brzozowskiego. Dodajmy, że jest synem szczecińskiego prozaika, pedagoga i wychowawcy nieistniejącego już Domu Dziecka „Zielony Dwór”, Zbigniewa Beliny-Brzozowskiego (1936–1992), autora głośnych przed laty półbaśni i półgrotesek, piewcy płanetników. (Mówiono, że on też był płanetnikiem, a nawet Adam Mickiewicz).