Maestro i primadonna
Maestro i primadonna
Jakub Kopeć
Wydawnictwo JJK, brak daty i miejsca wydania, str. 309
ISBN 978–83–938617–8‑1
Książka jest publicystyczna i felietonowa. Jej autor zaznacza, że nie jest ani literaturoznawcza, ani biograficzna. W 2024 roku publikował jej obszerne fragmenty w blogu emigracji marcowej „Reunion” i tam można je znaleźć. Również tam zamieścił już w tym roku echa pierwszych reakcji na nią oraz informacje, dlaczego powstała i jak można ją kupić, bo do księgarń nie trafi. Pół wieku znał się i przyjaźnił z Joanną i Janem Kulmami, lecz jest przekonany, że nie mówili pełnej prawdy o sobie. Nurtują go pytania: kim naprawdę byli, kim nawzajem dla siebie, jakie to miało przyczyny i skutki. Chcąc na te pytania odpowiedzieć, prowadził swoje śledztwo. Uważa, że Joanna Kulmowa była najwybitniejszą polską poetką XX wieku.
Został przyjęty do elitarnej Rodziny Strumiańskiej, a sam przyznaje, że do niej „wtarabanił się kuchennymi schodami”, poślubiając siostrzenicę Jana Kulmy. Przez większość czasu przyjaźń, o jakiej pisze, była raczej gładka, lecz w późnych latach najeżyła się ostrogami między nim a Janem Kulmą. Mimo to nie stracił uznania dla niego jako reżysera, pisarza i organisty, ani wdzięczności za pomoc w nadrobieniu luk w wiedzy i umiejętnościach, jakich przysporzyła mu uniwersytecka polonistka. Pomagał obojgu aż do ostatnich dni ich życia.
Ateista i antyklerykał wiele lat był dziennikarzem m.in. tygodnika „Kultura”, a potem „Słowa Powszechnego”, do którego dołączył po wyrzuceniu go z pracy w stanie wojennym. Po 1990 roku drukował w różnych gazetach warszawskich, dorobek publicystyczny ma bogaty. Chcąc uwolnić się od jakiejkolwiek cenzury, założył też wtedy własne Wydawnictwo JJK. Zamknął je po kilku latach, a „wybudził” rok temu, by wydać jedną książkę – „Maestro i primadonna”, odrzucaną przez inne oficyny.
Jest ona swego rodzaju relacją z prowadzonego przezeń śledztwa, czy też – jak pisze – „opowiastką detektywistyczną”. Oprócz wątku głównego są więc w niej mocno rozbudowane wątki poboczne, poszlaki, dygresje o polskiej polityce, „sojuszu tronu i ołtarza”, narodowym filtrowaniu historii, skandalach, stowarzyszeniu pisarzy w Warszawie.
Zdaniem Jakuba Kopcia to Jan Kulma skłonił na początku lat 60. żonę, obiecującą poetkę i aktorkę, do porzucenia Warszawy, wywiózł do puszczy Goleniowskiej i „uwięził w murach strumiańskiego domostwa”, czy też w „klasztorze we dwoje”. Zaszyta w głuszy, musiała dla utrzymania ich i domu pisać jakieś utwory na zamówienie lokalnych władz i „wierszyki dla dzieci”, miast rozwijać swój talent.
W biografie obojga sięga też głębiej: do międzywojnia, hiszpańskiej Calahorry, skąd w XVI wieku uciekli do Polski żydowscy przodkowie Joanny Kulmowej, i do Węgier Stefana Batorego, z którym do Krakowa mieli przywędrować przodkowie Jana Kulmy, w co on wątpi. Nieufnie patrzy też na jego udział w Powstaniu Warszawskim.
W swym wydawnictwie publikował także książki Joanny Kulmowej i ogłosił „Dykteryjki pośmiertne” Jana Kulmy. Ich kolejna edycja, zatytułowana „Dykteryjki przedśmiertne”, była przebojem czytelniczym. Według Kopcia to ona stała się główną iskrą burzliwego konfliktu między nim a obojgiem Kulmów, nie niszcząc wszak ani jego do nich „miłości od pierwszego wejrzenia”, ani ich dla niego przyjaźni.
Przyczyny konfliktu opisuje ze swego punktu widzenia, do czego Joanna i Jan Kulmowie już się nie odniosą. Spory z Janem Kulmą nazywa „krwawą i wyniszczającą wojną dwóch zgredów”, a swoją książkę – „małostkową akcją detektywistyczną”, lecz można to uznać albo za pokutną samokrytykę, albo grę à rebours i mruganie lewym okiem.
A przecież mógł i to w dużej mierze. Joanna Kulmowa w swoich książkach dużo napisała zwłaszcza o tragizmie swego żydowskiego pochodzenia i polskiego losu. Była jednak poetką – nie dokumentalistką. Dławiły ją traumy Holocaustu, śmierci ojca, okupacji, niemożności bycia sobą, zamknięcia w klasztorze, gdzie dzięki zakonnicom jako dziecko przeżyła wojnę, antysemityzmu. Podobne traumy kneblowały też usta wielu ofiarom tamtych czasów. Ona jednak czuła, że musi mówić. Wyznała wszak w jednym z wierszy, że jest „na świadectwo (…) z nieśmiesznych śmiesznie ocalona”. Znalazła sposób mówienia – literaturę. Każde związane z nią i jej biografią „śledztwo” powinno więc zaczynać się od sumiennej lektury całej jej twórczości. Książka Jakuba Kopcia tej elementarnej drogi nie przeszła. Autor poszedł na zbyt łatwe skróty w stronę sensacji.
Dochód ze sprzedaży książki chce przeznaczyć na wydanie niewznawianego od 1998 roku cyklu wierszy pani Joanny „Jak to Panjezusek cierniowy po świecie przepatrywał” (ilustracje: Jerzy Duda-Gracz), nad którym – jak uważa – nadal ciąży klątwa cenzury, tym razem kościelnej. Wznowienie „Panjezuska” jest konieczne.
Cokolwiek mówić o książce „Maestro i primadonna”, stała się – być może niezależnie od woli autora – wołaniem o rzetelną monografię życia i twórczości Joanny Kulmowej.