My z Dobrej – Wir aus Dobra

My z Dobrej – Wir aus Dobra

Andrzej Łazowski (zdjęcia), Laura Dobrowolska (tekst)

Dobra-Wolgast 2024, str. 264

ISBN 978–83–68301–08‑3

Podtytuł kiążki: Kulturalny most między Dobrą a Wolgastem – Kulturelle Brücke zwischen Dobra und Wolgast

Polsko-niemiecki album „My z Dobrej – Wir aus Dobra” został wydany w ramach projektu „Pomorzan portret własny’. Jest w nim 121 portretów mieszkańców różnych wsi przygranicznej, podszczecińskiej gminy Dobra oraz ich przyjaciół z przygranicznych wiosek niemieckich. Autorem portretów jest szczeciński fotografik Andrzej Łazowski, a dopełniają je krótkie wypowiedzi portretowanych, opracowane przez Laurę Dobrowolską. Jako że bohaterowie książki są związani z gminą Dobra, mówią o tym, czym dla nich jest dobro i o kontaktach polsko-niemieckich.

Wprowadzenia do albumu napisali wójt gminy, Magdalena Zagrodzka, i Martin Schröter, burmistrz przygranicznego miasta Wolgast, a wstęp – dr Włodzimierz Durka, socjolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. Tłumaczenia są autorstwem Ireny Obstawskiej.

Andrzej Łazowski mieszka w Szczecinie i Wolgaście. Od lat specjalizuje się w portrecie fotograficznym, miał wiele wystaw swoich prac w Polsce i Niemczech, opublikował liczne albumy, wszystkie na wysokim poziomie edytorskim. Jest honorowym Ambasadorem Szczecina. Jest też pomysłodawcą i autorem koncepcji polsko-niemieckich albumów malarzy szczecińskich (seria BOS: Bałtyk Odra Szczecin), wydawanych przez Stowarzyszenie Czas Przestrzeń Tożsamość oraz szczecińską drukarnię Kadruk. Prowadzi bogatą działalność na pograniczu.

Gmina Dobra liczy ponad 30 tys. mieszkańców. Jej rozwój zaczął się po upadku „żelaznej kurtyny”, przystąpieniu Polski do UE i układu z Schengen. Od tamtego czasu granicę można przekraczać swobodnie, co umożliwia bliskie kontakty mieszkańców obu jej stron. Wszystkich przyciąga także metropolitalny Szczecin, który de facto rozszerzył się także poza granicę, choćby dlatego, że osiedliło się tam wielu Polaków. Liczni pracują w Szczecinie.

Wśród portretowanych są ludzie różnych profesji i statusu: lekarze, naukowcy, artyści, ogrodnicy, duchowni, zarówno nowi, jak i dawni mieszkańcy gminy. „Dobra jako zbiorowość społeczna – pisze Włodzimierz Durka – jest socjologicznym fenomenem. (…) Możemy tu obserwować samoistnie rozwijające się nowe typy więzi społecznych, np. związane z rozwojem technologii informatycznych. Spoiwem są wspólne przestrzenie, instytucje, organizacje pozarządowe i aktywność obywatelska”.

Przywołajmy opinię Katarzyny Ciurzyńskiej z wioski Bezrzecze. Uśmiechnięta blondynka z włosami związanymi w koński ogon, podwinięty w kok, mówi: „Dobro nosimy w sobie od urodzenia. Niektórzy je zatracają, inni rozwijają”. Bliskość granicy uznaje za przywilej, „czuje się Europejką”, a podczas spacerów po niemieckim Blankensee (to wieś sąsiednia) „słyszy dzień dobry i czuje, że to również jej miejsce”.

Dla Czesławy Ankudowicz z wsi Dołuje, która sportretowała się z mężem, Czesławem, „dobro to przede wszystkim otwarte serce, gotowość do zbliżania się do drugiego człowieka i budowanie relacji, potrafiących pokonać wszelkie granice”. Dodaje: „Niemcy, jadąc do Szczecina, często wpadają na kawę. Dogadujemy się bez znajomości języka, bo najważniejsze są ciepłe gesty, otwartość i chęć bycia razem”. Magdalena Goc-Zięciak z Wołczkowa powiada, że „dobro (…) to wyjście poza własne potrzeby”. Dla niej „obecność Niemców w gminie jest bardzo ważna, zwłaszcza w kontekście spotkań z potomkami dawnych właścicieli jej gospodarstwa”. A jest ważna, bo przypomina o historii, której „ona sama jest częścią, pielęgnując ziemię, pamiętającą wiele pokoleń”.

Razem sportretowali się: Mirko Moll z Blankensee i Andrzej Szwichtenberg z Dołuj, dr Sandra Jakubowiak z Grzepnicy i Stirne Börrnert z Wolgastu, historycy z Uniwersytetu Szczecińskiego – prof. Jörg Hackmann i dr Tomasz Ślepowroński, Joanna Sy i Stefan Sy z Pampow, Maria Magdalena Komajda-Kosińska, mieszkająca od 2010 roku w Pampow, i Alexander Risenbeck z Blankensee, którzy poznali się w 2018 roku, pobrali i dziś mieszkają w Pampow. Pani Maria Magdalena mówi: „Z radością zauważam, że coraz więcej Polaków dostrzega, że niemiecka strona nie jest obca, lecz pełna możliwości budowania ciepłych relacji sąsiedzkich”. Są jeszcze w albumie portrety m.in. prof. Dariusza Zarzyckiego i dr. hab. Radosława Skryckiego z uniwersytetu, wieloletniej wojewódzkiej konserwator zabytków Ewy Staneckiej, gen. Andrzeja Gwadery, Grażyny Hauf-Dąbrowskiej i Edwarda Haufa z Pampow, aktorki Anny Januszewskiej i jej mamy z Bezrzecza, księży Jana Gierlacha z Dołuj i Marka Cześnina z Wołczkowa, Stefana Müllera z Blankensee, czy malarza Denisa Sejtbatałowa (po tragicznym wypadku maluje ustami) i jego brata Walerego. Pochodzą z Kazachstanu. Można by omawiać każdy portret, m.in. dziennikarki Heleny Kwiatkowskiej z Bezrzecza, która ma rodzinę w Löcknitz i Penkun, a realizuje filmy o niemieckim Szczecinie, czy Elżbiety Bruskiej, też dziennikarki, współinicjatorki przygranicznego Festiwalu Róż, tłumaczki powieści Elisabeth von Arnim, mieszkającej niegdyś z dzisiejszych Rzędzinach pod Dobrą.

Ewa Palacz z Wołczkowa mówi: „Dobro to każdy uśmiech, życzliwe słowo, gest wdzięczności. (…) Dziękuję losowi za możliwość mieszkania tutaj, gdzie harmonia i spokój tworzą atmosferę, o jakiej zawsze marzyłam.”

Andrzej Łazowski myśli o księdze portretów mieszkańców Stargardu.