Przystanki peregryna

Przystanki peregryna

Ks. Jan Marcin Mazur

Wydawnictwo hogben, Szczecin 2024, str. 98

Posłowie i przypisy: Andrzej Sulikowski

ISBN 978–83–66060–88‑3

Prof. Andrzej Sulikowski, krakowsko-szczeciński literaturoznawca, nazywa wiersze ks. Jana M. Mazura „notatkami”, powstałymi „przeważnie podczas podróży lub w chwilach duchowego poruszenia”. Są oszczędne w słowa, bogate w myśli.

Peregryn (od łac.: „peregrinatio” – podróżowanie) to ktoś, kto idąc przez życie odkrywa istotę i cel drogi. Wiersze w tomiku są świadectwem zatrzymań tam, gdzie doświadczył zdarzeń szczególnie ważnych.

Ks. Jan M. Mazur pochodzi spod Zamościa. Od wczesnego dzieciństwa mieszka w Szczecinie, seminarium duchowne kończył w Gościkowie-Paradyżu, teologię i filozofię w Warszawie i Louvain (Belgia) – tam obronił pisany po francusku doktorat „,Moralne problemy kultury w optyce Soboru Watykańskiego II”. Był wikariuszem w Kamieniu Pomorskim, „małych Atenach” – jak wówczas mawiano, w innych parafiach, w kolegiacie Mariackiej w Stargardzie, a w Szczecinie-Skolwinie, przez ponad dwadzieścia lat – proboszczem. Ma imponującą bibliotekę, z którą mieszka w Domu Księży Emerytów. W Wyższym Seminarium Duchownym w Szczecinie wykładał teologię moralną, a w Pomorskiej Akademii Medycznej – etykę. Był diecezjalnym duszpasterzem inteligencji i środowisk twórczych, jest czynny w różnych stowarzyszeniach, przyjaźni się m.in. ze Stowarzyszeniem Historyków Sztuki i Czytelnią Pomorzoznawczą Książnicy Pomorskiej, systematycznie uczestniczy w premierach teatralnych. Ogłosił dziesiątki artykułów i esejów, w tym w książkach autorskich: „Vicaria hominis. Na drogach i ścieżkach kultury” (Szczecin 2011), „Verba viatoribus” (Szczecin 2019), „Słowo o kościele” (Szczecin 2024).

Pierwsza część “Przystanków perygryna” („Pomerania Christiana”) gromadzi refleksyjne wiersze o gotyckich katedrach, przede wszystkim kamieńskiej, z którą związał się jako wikariusz przy człowieku wyjątkowym, bo ks. inf. Romanie Kostynowiczu, i gdzie dyskutował z bywającymi tam wybitnymi intelektualistami i twórcami. Są tu też wiersze o innych inspirujących miejscach w pomorskiej „małej ojczyźnie”, jak nocny, rozgwieżdżony pejzaż nad rzeczką Wołczenica pod Kamieniem, przypominający katedrę, ruina kościoła w Trzęsaczu, kościół w Połczynie Zdroju (jest tam kopia słynnej rzeźby anioła z katedry w Chartres), cudowna rozeta w Kołbaczu, parafie w Szczecinie, klasztor na odrzańskim brzegu i Stargard: kolegiata Mariacka (wiersz „Stargardia mirabilis”) i kościół Miłosierdzia Bożego, w którym trwa pamięć o tragedii pod Grenoble w lipcu 2007 roku (wstrząsający wiersz „Pielgrzymi ze Stargardu”).

Część druga książki („Zamojszczyzna”) to gorzkie wiersze o losach mieszkańców rodzinnej ziemi autora: Polaków, Żydów, Ukraińców. O Zamościu, mieście idealnym w zamyśle, w którym trwa pamięć o Żydach – ofiarach Holocaustu, o Chotyńcu i Sahryniu, wsiach ukraińskich, naznaczonych krwią ich mieszkańców w czasie II wojny światowej i Akcji „Wisła”, o bliskich krewnych autora, którzy ginęli w wojnach. A przecież: „Bóg kocha różnice” – pisze autor w wierszu „Sahryń”. Zbyt wielu ludzi ma jednak inne zdanie.

Część trzecia („Hora Aurea”, czyli „Złota godzina”), to powroty do miejsc, w których peregryn doświadczył, niczym fotografik w chwilach złotego, słonecznego świtu lub zmierzchu, szczególnego światła. Tak było w Seminarium Duchownym, gdzie po raz pierwszy poczuł wagę wypowiadanego słowa, przy ruinach kościoła św. Jakuba w Szczecinie, gdzie będąc z ojcem pierwszy raz widział prymasa Wyszyńskiego, później w dniu śmierci matki, podczas spotkań ekumenicznych, pobytów w szpitalu, wystaw sztuki w szczecińskiej Galerii Kapitańska, w katedrach w Reims i Naumburgu (jest tu statua Regelindy – córki Bolesława Chrobrego, margrabiny miśnieńskiej), w świątyni Haghia Sophia w Konstantynopolu.

Tomik jest poetyckim pamiętnikiem doświadczeń peregryna, a więc także szukania słów, które pozwoliłyby mu trafnie je opisać. Nie było to łatwe, skoro w wierszu „Moja septuaginta plus” pisze: „wiem że bywam/ żebrakiem słów”. Książka jest równocześnie odkrywaniem miłości, która z trzech cnót, a są to: wiara, nadzieja, miłość – jak mówił św. Paweł – jest najważniejsza. Krótki utwór „Suplementum” kończy poruszający trójwers:

najbliżej ciała jest nicość

najciszej mówi serce

najtrudniej unieść miłość